Przepraszam was, że taki krótki, ale rozbolała mnie
głowa i tylko tyle jestem w stanie na dzisiaj napisać. Obiecuję, że się
poprawię:)
-Proszę, zostań. Porozmawiajmy.-Rzekł Minho. Jego
uścisk na ręce tancerza nie zelżał. Chłopak stał zdziwiony zachowaniem swojego
kolegi, ale po chwili namysłu przytaknął głową. Brunet pociągnął go raptownie
do siebie zamykając jego wątłą postać w swoich silnych ramionach. Zszokowany
tym wszystkim maknae nic nie powiedział i pozwolił Minho na bliski kontakt.
Choi, wciąż przytulając kolegę, spojrzał się na jego wystraszoną, a zarazem
pełną ukojenia twarz.
-Przepraszam- wyszeptał wprost do ucha starszego
chłopaka jakby był winny tego, co właśnie między nimi zaszło.-O czym chciałeś
ze mną porozmawiać?- Zapytał śmielej, lekko odsuwając się od kompana. Usiadł
wygodnie, niezauważanie przesuwając się na drugą stronę łóżka.
-Te relacje, jakie między nami bardzo różnią się od tych,
jakie mieliśmy wcześniej. Oddaliliśmy się od siebie...Czuję, że to moja wina.
Lecz widzę, że Ciebie też coś gryzie- dodał widząc konsternację na twarzy blondyna.-
Powiedz mi, co się dzieje. Czemu tak bardzo się od siebie odsuwamy? Dlaczego?
Wyrzuć to z siebie! Może wtedy uda mi się to wszystko zrozumieć i Twoje
zbliżenie do Jonhgyun'a będzie łatwiejsze do zaakceptowania- powiedział twardym
głosem, lecz w głębi serca płakał.
-Łatwiejsze do zaakceptowania? Jakie zbliżenie?
Minho...Co Ty pomyślałeś?- Spytał strapiony.
-A co mogłem pomyśleć? Że jesteście razem- powiedział
cichutko, spuszczając głowę. Blondyn spojrzał na niego i lekko się uśmiechnął.
-Nie Minuś, nie jesteśmy razem. Spędzam z nim więcej
czasu, bo jest jedyną osobą, że którą mogę swobodnie porozmawiać o...no wiesz,
na TE tematy.
-Ale ze mną też byś mógł o nich porozmawiać. Może i
bym Ci nic nie doradził, ale wysłuchać mogę. Myślałem, że o tym wiesz- szepnął
przełykając wielką gulę, która pojawiła się w jego gardle ni stąd ni zowąd.
-Wiem, ale...-Taemin ucichł na chwilę.- To, dlatego,
że...Kiedy Yesung mnie...-Spuścił wzrok zażenowany. Nie mógł wypowiedzieć tego
słowa. Spojrzał błagalnie na kolegę. Ten kiwnął głową w geście zrozumienia.
-Wtedy ciągle myślałem o tym, żebyś nagle wbiegł to
pokoju i uwolnił mnie od niego. Żeby to piekło się w końcu skończyło. Ale nie
przyszedłeś. Zacząłem błagać w głowie o kogokolwiek. Kiedy nikt się nie zjawił
po prostu chciałem zdechnąć. Uważałem, że tylko tak da się to zakończyć. Ale
wtedy Jonghyun się pojawił i to zakończył. On przyszedł, chociaż w myślach
wołałem Ciebie. Zawsze Ciebie. Potem jak Yuri odeszła i musiałeś mnie smarować
to za każdym razem przypominała mi się tamta noc i bałem się, że kiedy się
odwrócę zobaczę Yesung’a. Czułem ulgę, gdy wychodziłeś z pokoju, ale
jednocześnie chciałem, żebyś został i powiedział, że wszystko się ułoży, będzie
tak jak kiedyś. Ale zawsze wychodziłeś. I po tym jak Jong’i się upił...Wtedy w
łazience, to ja na prawdę myślałem, że mnie uwodzisz. Wiesz jak bardzo bolało
mnie to, kiedy tak bezczelnie roześmiałeś mi się w twarz? Miałem taką cholerną
ochotę Cię wtedy uderzyć! Ale nie mogłem. Nie umiem Cię skrzywdzić... Kiedy to
sobie przypomniałem nie byłem w stanie iść do Ciebie, żeby porozmawiać, bo
miałem to wydarzenia przed oczami. Dlatego tak się oddaliłem...- Wyrzucił z
siebie jednych tchem. Ostatnie zdanie zmieszało się ze łzami pełznącymi po
policzkach.
-Mini, nie płacz. Błagam Cię, nie płacz- powiedział
Choi biorąc go w swoje objęcia. Widział, że chłopak może go odrzucić, ale
zaryzykował. Blondyn wtulił się w niego cicho łkając. Brunet szeptał mu do ucha
przeprosiny.
-Taemin, gdybym tylko wiedział, że mnie wołasz, gdybym
to słyszał...To wszystko przez to, że tyle wtedy wypiłem. Byłem zalany w trupa,
ledwo co kontaktowałem z rzeczywistością. A Ty mnie wtedy
potrzebowałeś...Jestem taki nieodpowiedzialny i bezmyślny. Powinienem zauważyć,
że wychodzić z Sung’iem. Błagam Cię wybacz mi to...i to, że zastąpiłem Yuri.
Przepraszam, że przysporzyłem Ci tyle cierpienia. Wybacz mi to, co zrobiłem w
łazience. Myślałem, że potraktujesz to, jako zabawę. Nie sądziłem, że możesz
mnie uważać za atrakcyjnego-
rzekł cicho ciągle tuląc do siebie przyjaciela.- Przepraszam Cię za to wszystko,
czym Cię skrzywdziłem. Zrozumiem, jeśli teraz mi nie wybaczysz. Po tym, co Ci
zrobiłem to zrozumiałe. Ja sam nie mogę sobie tego wybaczyć- kontynuował
łykając łzy. Pociągał, co chwilę nosem. Taemin odsunął się i spojrzał na niego
oczami czerwonymi od łez. Nic nie powiedział. Patrzył na niego, a jego
spojrzenie mówiło samo za siebie.
Wybaczę Cię...Oczywiście, że Ci wybaczę. Nie mógłbym
inaczej. Nie umiem bez Ciebie żyć. Brak Twojej obecności mogę porównać do braku
tlenu. Duszę się, umieram. Więc niech będzie tak jak kiedyś. Ty i ja, najlepsi,
nierozłączni przyjaciele. Ale musisz wybaczyć sobie. Już nie żywię do Ciebie
urazy. Uporałem się z tym dawno temu. Pewni zapytałbyś, czemu nie przyszedłem porozmawiać,
kiedy już się z tym pogodziłem? Powiem Ci Minho, bałem się, że mnie odrzucisz.
Bałem się, że znów zobaczę Yesung’a zamiast Ciebie. Stchórzyłem... Teraz to Ty
wybacz mi.
Patrzyli się na siebie w milczeniu, bo słowa były
zbędne. Brunet objął maknae, który natychmiast rozluźnił się pod wpływem jego
dotyku. Na jego twarzy zagościł uśmiech, kiedy tancerz ułożył głowę w
zagłębieniu jego szyi. Czuł jego gorący oddech delikatnie muskający jego skórę.
Objął go mocniej i gładził plecy dłonią dopóki Tae nie uspokoił się. Oddychał
stabilnie, zasnął. Raper uśmiechnął się do siebie.
Jak mogłem bez tego żyć? Bez tego małego szkraba?
Dziwię się, że tylko wytrzymałem, lecz teraz, kiedy już mi wybaczył będzie tak
jak kiedyś. Ale wiecie, co? To zabawne. Tylko go przytulam, czuję oddech na
nagiej skórze. Tylko tyle...Tylko tyle wystarczy, żebym znów był szczęśliwy.
Choi delikatnie odsunął przyjaciela od siebie i
położył jego głowę na poduszce. Najdelikatniej jak umiał zdjął mu bluzę i
przykrył kołdrą. Sam poszedł do łazienki i wziął prysznic. Wrócił do pokoju,
ubrał luźną, długa koszulkę, w której zawsze śpi i położył się koło tancerza.
Spojrzał na jego śliczną twarzyczkę i aż się uśmiechnął. Przewrócił się na
plecy i przysunął do kolegi, żeby nie spaść z łóżka. Młody jęknął coś
niezrozumiale, ale kiedy brunet objął go w pasie uspokoił się. Minho odetchnął
z ulgą.
Nic więcej mi do szczęścia nie trzeba.
Zasnął.