Serdecznie zapraszam wszystkich zainteresowanych azjatyckim klimatem do przeczytanie zakończonego już opowiadania o wzlotach i upadkach młodzieńczej miłości. Głównym wątkiem jest paring Minho i Taemin'a kpop'owej grupy SHINee. Historia wypełnioną radością i miłością, ale też cierpieniem i rozpaczą. Czy nasi bohaterowie stawią czoła nadchodzącym wydarzeniom? Jak wpłyną one na ich dalsze życie? Na te oraz wiele innych pytań odnajdziecie odpowiedzi po przeczytaniu opowiadania. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie pośród tych wszystkich jakże oryginalnych i zakochanych par. Miłego czytania!:)

Opowiadanie traktujące o homoseksualizmie!

piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 7 "To za dużo jak na jeden dzień"

Cała piątka odetchnęła z ulgą, gdy rozprawa dobiegła końca. Yesung pojechał do szpitala. Sędzia i ława przysięgłych wyszli zaraz po nim.  Prokurator podziękował Taemin’owi i podążył za resztą. Chłopak jeszcze przez chwilę siedział na ławce. Chciał napić się wody, ale jego ręce tak się trzęsły, że nie utrzymałby szklanki. Jonghyun i Key szepnęli coś do Minho i zniknęli. Onew wyciągnął kluczyki i poszedł przeparkować auto bliżej. Choi stał w miejscu patrząc się na tancerza. Podszedł i usiadł koło niego delikatnie obejmując ramieniem.
-Wszystko w porządku?- Spytał łagodnym, pełnym troski głosem. Blondyn wzdrygnął się lekko na jego dotyk, ale pokiwał głową i wyciągnął rękę po napój. Brunet szybko wziął go i podstawił chłopakowi  do ust. Maknae wypił kilka łyków i odetchnął. Czy to piekło dobiegło końca? Czy będę jeszcze kiedyś musiał go zobaczyć??
-Młody, wracamy do domu. Jak się położysz poczujesz się lepiej, zrobię Ci herbatę.
-A gdzie Key i Jonghyun?
-Dzwonił lekarz, kiedy może odebrać łóżko od Ciebie z pokoju, więc wzięli taksówkę i pojechali do domu, bo ktoś po nie będzie za 20 minut.
-A Onew? Pojechał razem z nimi?
-Nie, poszedł przeparkować auto. Chodźmy już, na pewno na nas czeka.- Rzekł Min. Wstał i spojrzał z góry na chłopaka. Ten powoli podniósł się i poszedł za nim. Przed budynkiem czekał lider. Wsiedli do samochodu i pojechali do domu po drodze zahaczając o jakiś sklep, bo zapomnieli zrobić ostatnio zakupy. Gdy weszli do domu była 14:50. Kim'owie, czekając na nich, zaczęli robić obiad. Onew posprzątał w salonie i nakrył do stołu. Choi ogarnął swój pokój i zszedł na dół pomóc w gotowaniu. Taemin siedział u siebie na łóżku i rozmyślał nad tym, co stało się dzisiejszego dnia. Na tym, co powiedział Yesung'owi na ucho. Był wtedy taki wściekły, ale i bezsilny. Nie chciał tych pieniędzy...Chciał, żeby przestały nękać go koszmary. Każdej nocy budził się zlany potem. Bał się zasypiać. Nagle w jego umyśle pojawiła się jeszcze jedna myśl...Dzisiejszy poranek, zanim wyszliśmy do sądu...Kiedy Minho mnie smarował. To nie bolało tak bardzo jak się spodziewałem. Ale także nie spodziewałem się TEGO. Nie wiem, co on zrobił, czemu myślał, że mnie to zabolało. Nie mam pojęcia, co on dotknął, ale to było...Nieziemskie!! Nie wiem, co się wtedy działo. To było podobne do tego jak Yesung...
Po twarzy blondyna spływały strumienie łez. Znów przypomniał sobie tamtą noc. Tak jak mówił prokurator, było to przyjemne do pewnego momentu. Ale później...Maknae najchętniej zapomniałby o tym wszystkim. Gdy unosił rękę, aby otrzeć łzy ktoś wszedł do pokoju. Przez mokre oczy widział niewyraźną, wysoką, ciemnowłosą sylwetkę ze szmatką przewieszoną przez bark. Ów ktoś usiadł koło niego i koniuszkiem rękawa osuszył łzy. Teraz młody mógł zobaczyć, że tym kimś był Minho. Zrobiło mu się przykro, że przed chwilą praktycznie porównał swojego najlepszego przyjaciela do tego potwora.
Zanim Taemin doszedł do zespołu to Minho był maknae. Kiedy blondyn do nich dołączył Choi obiecał sobie, że zawsze będzie mu pomagał, bo wie jak chłopak się czuje. W końcu mamy tylko siebie, prawda? Onew ma jakąś dziewczynę, chociaż jeszcze nam jej nie przedstawił. Key dogaduje się najlepiej z Jongim, więc...Jesteśmy sobie przeznaczeni, przyjacielu. Na twarzy bruneta pojawił się uśmiech, kiedy doszło do niego jak zabrzmiało to, co przed chwilą sobie pomyślał. Jak byśmy byli parą! Ale...Taemin nie znajdzie kogoś szybko. Nie będzie chciał z nikim być. Przecież w sądzie aż wzdrygnął się pod moim dotykiem. To, co dopiero przed kimś, kogo nie zna tak dobrze jak nas? Spojrzał się na blondyna. Ten przypatrywał się mu od dłuższego czasu.
-Zamyśliłeś się nad czymś?- Zapytał młody.
-Tak, ale to nieważne teraz. Chodźmy na obiad. A potem znów Cię posmaruję- dodał po chwili lekko zażenowany. Tae kiwnął głową i oboje poszli do salonu zjeść posiłek.
Wrócili do pokoju najedzeni do syta. Kolejny raz tancerz położył się na łóżku i zsunął spodnie. Brunet stanął nad nim i lekko podciągnął koszulkę, żeby nie wybrudzić jej żelem. Nałożył trochę na palec i powoli wsunął go do środka.
-Jeśli znów Cię zaboli tak jak rano to powiedz. Przestanę. Albo postaram się być bardziej delikatny.
-Jasne, nie ma sprawy- przytaknął. Leżał cierpliwie, nie wiercił się. Czekał, aż Choi skończy. Ale podświadomie chciał czegoś innego. Co on wtedy dotknął, że tak zareagowałem? Czemu teraz tego nie dotknie??!! Zaraz zaraz...czy ja właśnie pomyślałem, żeby Minho dotknął mnie tam sprawiając mi tym przyjemność?? Przecież to mój hyun!! Najlepszy przyjaciel!! Jak ja mogłem tak pomyśleć... Od takich rzeczy są dziewczyny, ale...Przez najbliższy czas nie będę miał ani jednej. Z resztą, nie wiem, co wszyscy faceci w nich widzą? Onew zawsze mówi, że ''mają cycki''. No i co z tego? Albo, że mają dupę. Faceci też mają dupy, a jakoś się nimi nie zachwycają! O! Na przykład Minho! On ma fajną dupę! Nie za duża, nie za mała, spodnie na niej dobrze leżą. Pewnie jest jędrna...
-TAEMIN!! CO TY ROBISZ??!!
Blondyn podskoczył na łóżku zabierając rękę z...tyłka Minho!!
-Yy-y, ja, no...Miałeś jakieś paproszki na kieszeni...-Zaczął się tłumaczyć cały czerwony jak piwonia.
-Paproszki? I dlatego musiałeś ściskać mój tyłek?!
-Minho, ja...No, paproszki...
Brunet spojrzał się na niego z oburzeniem. Najchętniej by wyszedł z pokoju, ale musiał skończyć go smarować. Włożył palec odrobinę głębiej i zaczął wykonywać koliste ruchy. Taemin znów wypchnął biodra i cicho zaskomlał. Choi szybko wyciągnął palec. Co robię źle? To dla tego, że byłem głębiej? Bo rano zareagował tak samo.
-Przepraszam, znów Cię zabolało- powiedział cicho, pochylając się na chłopakiem. Całkowicie zapomniał o incydencie z jego tyłkiem. Blondyn uniósł się na łokciach i odwrócił głowę w stronę rozmówcy. On jest tak blisko, tuż obok mnie... Nie wiedziałem, że ma takie ciemne oczy. I tak ładnie skrojone wargi. Stworzone do całowania. Zazdroszczę jego przyszłej dziewczynie...CO?? STOOOOP!! ARGHH! Co ja wygaduję!!?? Przecież nie mam czego zazdrościć!! Wargi to wargi i tyle!!
-Oh, Minho. Nic się nie stało- powiedział po chwili bijąc się ze sobą w myślach. Kolejny raz to rozkoszne uczucie rozlało się po jego ciele kumulując w jednym bardzo wrażliwym miejscu poniżej jego pępka. -Robisz to dopiero drugi raz, to zrozumiałe. No i to też nie boli tak strasznie. Tam chyba najbardziej...Jestem uszkodzony, więc, no...Chyba musisz dać tam więcej żelu- dodał po chwili. Minho pokiwał głową ze zrozumieniem.
-Obiecuję, że się postaram, wieczorem już nie będzie tak bolało. - Tae kiwnął głową. To, co stało się chwilę potem i było kontrolowane przez mózg, ani jakąkolwiek podświadomość. Tancerz lekko wyprostował łokcie i szybko cmoknął przyjaciela w policzek tuż koło kącika ust szeptając podziękowania. Brunet lekko zaczerwienił się na to, ale uśmiechnął przyjaźnie i potargał mu włosy. Wyrzucił rękawiczki i zaczął myć ręce. Co mu dzisiaj odbija?? Najpierw wzdryga się pod moim dotknięciem, a teraz daje mi buziaka w policzek?? Ma gorsze wahania nastrojów niż kobieta w ciąży!...Znów go zabolało. Zadałem mu ból.
Minho zwiesił głowę.
Kolejny raz...Ale, czemu on macał mnie po tyłku? Nawet, jeśli coś przyczepiło mi się do kieszeni wystarczyło to strzepać, a nie mnie napastować! Coś jest z nim nie tak jak powinno być... I ZE MNĄ TEŻ!! Czemu mi stoi??!! Przecież nic nie robiłem?? Może to przez ten dzień? Tyle stresu...(Minho, od stresu nie staje xD) Tak, to na pewno od tego. Chodzę spięty cały dzień, nie ma innej opcji.
Brunet poszedł do swojego pokoju. Nie miał teraz ochoty na nic. Położył się na łóżku, żeby odreagować dzisiejszy dzień. Zegar wybił godzinę 17. Chłopak sięgnął po pilota i włączył telewizor. Przerzucał programy nie patrząc, co na nich leci. Gdy trzeci raz zobaczył ten sam serial wyłączył TV. Sięgnął do szafki nocnej i wyjął książkę i batonika. Odwinął papierek i odgryzł kawałek. Otworzył dość gruby tom i zagłębił się w jego fantastycznym świecie, co jakiś czas podgryzając batonika. Tym czasem, w pokoju obok odgrywała się dość nietypowa scena...
-Ale Jong’i proszę Cię, chodźmy gdzieś się przejść, bo zaraz eksploduję z nudów- jęczał Key stojąc przy szafie z ubraniami.
-Kibum, na prawdę mi się nie chce. Jestem zmęczony, wręcz wypompowany z sił.
-No jasne, ale jakby zadzwoniła ta Twoja dziewczyna to siły by Ci wróciły!- Powiedział zirytowany.
-Jaka moja dziewczyna!? Ja nie mam żadnej laski!
-Właśnie widzę, że tej między nogami też nie, skoro nawet nie masz odwagi przyznać się, że jesteś w związku!- Wyrzucił mu prosto w twarz Key.- Jest taka brzydka, że boisz się z nią pokazać publicznie? Nie pasuje z wyglądu do Idealnego Bling Bling'a?? Czy może ona wstydzi pokazać się na ulicy z takim półgłówkiem jak Ty, co??!!
-Nie!! Nie wstydzę się jej, a ona mnie, bo ja NIE MAM NIKOGO!! Kiedy to do Ciebie dotrze? Jak ma Ci wytłumaczyć, że chwilowo nie jestem zainteresowany bycia z jakąkolwiek kobietą w związku??!! Mam Ci to napisać?? Przeliterować?? Wyryć na tej wytapetowanej buźce, żebyś w końcu coś zrozumiał?- Ryknął Jonghyun. Emocje sięgnęły zenitu. Obu panów było zdenerwowanych do granic możliwości, albo nawet już je przekroczyli, bądź przesunęli o jakieś tysiąc kilometrów. Każdy z nich myślał, że ten drugi się myli. Drzwi do pokoju otworzyły się z trzaskiem. W progu stanął Onew, ubrany w białe prześcieradło.
-Ludzie różne rzeczy mówią, ale co jest prawdą nie wie nikt- szepnął złowrogo i wycofał się zamykając delikatnie drzwi. Chłopcy stali jak słupy soli nie wiedząc jak zareagować na to, co przed chwilą się stało.
-Gówno prawda!!- Krzyknął Key cały się trzęsąc- na pewno poleciałbyś do niej!! Nie zaprzeczaj!!
-Jak mam lecieć jak nie mam do kogo? Kiedy to do Ciebie dotrze?? Nie mam żadnej dziewczyny- warknął- Nie miałem- powiedział już normalnie- I mieć nie będę- szepnął. I co z tego, że powiedziałem za dużo?? Że wszystko może się wydać? Jak on mógł pomyśleć, że przeceniam jakąś wyimaginowaną dziewczynę ponad najlepszego kumpla...?? Kibum patrzył na niego z niedowierzaniem w oczach.
-Jak to...Nie będziesz miał? Przecież są tłumy fanek, pięknych kobiet, które Cię uwielbiają. Na pewno któraś z nich będzie dla Ciebie odpowiednia- powiedział łagodnym głosem.
-Nie interesują mnie kobiety- powiedział sztywno, wziął portfel z kanapy i wyszedł z domu. Key stał na środku pokoju jak wryty. ''Nie interesują mnie kobiety...'' Czy on właśnie powiedział, że jest...Homoseksualistą?? Ale, że Jonghyun?? Nie, to nie możliwe!! Nie ten pies na baby!! Ale...Czy widziałem go kiedykolwiek z jakąś dziewczyną? Czy mówił mi o jakiejś??...Słodki boże!! Mój Jong’i jest GEJEM!! Kolorowo włosy opadł na kanapę nie wierząc w to, co tu zaszło. Jong nigdy nie zachowywał się jak gej! Nie on! No i niby z kim miałby być? Z kim miał tak dobry kontakt? Widywał się codziennie, rozmawiał godzinami o problemach i bzdurach? Przytulał się, gdy było mu źle? Kogo znał na tyle długo, żeby mu zaufać?? Kibum dalej główkował. Gdy miał odpowiedz na końcu języka ta jakby na złość wracała głęboko do jelit nie dając się za nic wyciągnąć. Tym czasem Jong’i przemierzał kolejne ulice kierując się w stronę jedynego miejsca, w którym znajdzie ukojenie.
-Witam Pana, jak po rozprawie?- Spytał barman, gdy Kim usiadł przy blacie. No tak, wszystko się rozniosło. Cholerne media...
-Pozytywnie. Podwójna whisky z colą- odparł cierpko rzucając banknot koło kasy. Po chwili siedział z drinkiem w dłoni, powoli go sącząc. Co ja najlepszego zrobiłem?? Czemu mu to powiedziałem?? Teraz na pewno już mnie znienawidzi!! Kilka słów za dużo, a tyle kłopotów. A wszystko przez ten dupny występ!! Gwałt na Taemin'ie...durna Sooyang! Musiała się tak do mnie przystawiać jak tańczyliśmy?? Nie mogła ruszać się normalnie tylko ciągle wypinać tyłek w moją stronę? I czemu Key to musiał widzieć? Czemu? Key...Proszę Cię...Nie opuszczaj mnie po tym. Jesteśmy najlepszymi kumplami. Mój przyjacielu, nie zostawiaj mnie w tej sytuacji...A jego mina?? Zdziwienie przerodziło się w odrazę i pogardę. Nie mogę się mu pokazać. A teraz tak bardzo go potrzebuję. Jedyna osoba, której mogłem bezgranicznie zaufać, zwierzyć się, wyżalić z wszystkich smutków, jakie noszę w sercu, jednaną. Ta JEDYNA osoba...Chciałem z nim być, pokazać mu, co do niego czuję, ale teraz...?? Prędzej skoczę z mostu niż wrócę do domu. Już nigdy nie spojrzę mu w oczu tak jak kiedyś...
Kolejny drink za drinkiem, butelki wina, kieliszki wódki, szklanki Jasia...
¤¤¤
Choi wstał z łóżka kończąc lekturę. Wyrzucił papierek do kosza. Dochodziła 23. Porządnie się zaczytał. Odruchowo wziął żel i rękawiczki. Zapukał cicho do pokoju blondyna i wszedł. Chłopak siedział na łóżku, na kolanach trzymając laptopa, z którego dochodziły niepokojące dźwięki. Gdy zobaczył Minho w drzwiach z prędkością światła zatrzasnął laptopa, ale dźwięki dalej wydobywały się z głośników. Coraz głośniejsze ''ahy'', ''ohy'' i ''ehy'' wypełniały pokój. Brunet spojrzał się na niego z rozbawieniem. No tak, w tym wieku...Ale? Tak szybko by się otrząsnął?
Przeszedł przez pokój i usiadł na kanapie.
-Lepiej to wyłącz zanim zleci się reszta.
Tancerz drżącymi dłońmi otworzył lapa i kliknął myszką. Czarny ekran zamienił się w...Dwóch facetów robiących sobie dobrze! Choi kilkakrotnie zamrugał nie wierząc w to, co widzi.
-Czy Ty oglądasz...Gej porno??!!
-Ja-a, to nie tak!! To nie mój komputer?? Bateria mi siadła, a nie wiem gdzie jest zasilacz i pożyczyłem go od Jong'a..to nie...
-Od Jong'a?? On ma takie filmy na komputerze?? (i się nie podzielił, cham jeden?xD) Głowa Minho eksplodowałaby z napływu wiadomości, gdyby tylko mogła.
-Wyłącz tych oblechów- powiedział przekręcając głowę w drugą stronę. Swoje już i tak widział.-Co on sobie wyobraża! Przecież ktoś mógł to zobaczyć! Ty to zobaczyłeś!! O nie, idę sobie z nim porozmawiać- i już nie było go w pokoju. Drzwi od pokoju, Kim'ów kolejny raz w tym dniu rozwarły się z hukiem. Na łóżku siedział Kibum. Na podkulonych nogach opierał głowę. Po twarzy spływały łzy. Brunet usiadł obok. Zapomniał o całej złości na Jonhyun’a.
-Ki, co się dzieje? O co chodzi?- Spytał cichutko. Nie chciał wystraszyć przyjaciela.
-Jonghyun- wyszeptał nim szloch kolejny raz zawładnął jego ciałem.
Ale gdzie jest ten cholerny Jonghyun?!