Już od samego rana telewizja, prasa, internet pękały w
szwach od nowych wiadomości. Wydarzenie z ostatniej imprezy zostało bardzo
mocno nagłośnione oraz bardzo ubarwione. Jedyną zgodną dla wszystkich brukowców
rzeczą było to, że dokonano gwałtu na koreańskim celebrycie. Natomiast
kłamstwem są kajdanki, pejcze i tego typu rzeczy.
¤¤¤
Onew razem z
Jonghyun'em robili śniadanie. Minho i Key zeszli do nich po pół godzinie.
Zjedli posiłek w milczeniu i udali się na przesłuchanie. Każdy z nich wiedział
jak będzie to wyglądać. Kolejny raz powrócą do tej nocy, opowiedzą, co widzieli,
słyszeli, jak zareagowali. Jong najbardziej bał się tego. Pobił Yesung’a bardzo
dotkliwie. Bezpośrednio nie grozi mu więzienie, ale zawiasy jak najbardziej. To
zdecydowanie przekraczało obronę.
Punktualnie o 12
zjawili się na komisariacie. Na miejscu czekał na nich lekarz, który
powiedział, że po przesłuchaniu mogą zabrać pacjenta do domu. Z Panem Lee,
który był właśnie przesłuchiwany, ustalili wszystko na temat pielęgniarki i
sesji z psychologiem.
-Tak jak obiecał
pokryje wszystkie możliwe koszty leczenia. Dzisiaj wieczorem przyjedzie do was
pielęgniarka, więc prosiłbym o przygotowanie wolnego pokoju, jeśli jest taka
możliwość, a jeśli nie to chociaż łóżka.
-Przygotowaliśmy już
wczoraj, będzie miała pokój do własnej dyspozycji tuż obok pokoju Taemin'a.
-To bardzo dobrze,
Byłbym wdzięczny, gdybyście zadzwonili na recepcje po przesłuchaniu, bo musimy
przygotować sprzęt i łóżko do przewiezienia. Jeśli możecie przesuńcie łóżko
pacjenta tak, żeby szpitalne można było postawić koło okna.
-Nie ma żadnego
problemu, doktorze. Coś jeszcze możemy zrobić?- Spytał się Onew.
-Pielęgniarka pokaże
wam jak macie zajmować się Taemin'em, ale o tym pogadacie już z nią. Z mojej
strony to wszystko, dziękuje.
-Również dziękujemy,
zadzwonimy do recepcji po przesłuchaniu, do widzenia.
-Do zobaczenia
chłopaki, trzymajcie się i dbajcie o młodego- rzekł lekarz dobrodusznie się
przy tym uśmiechając. Opuścił komisariat i pojechał do szpitala. Z sali wyszedł
Pan Lee, ukłonił im się i skierował się do drugiego pokoju. Był to dla niego
ciężki czas. Policjant wezwał do siebie chłopaków. Usiedli przy biurku.
-Który będzie
zeznawał pierwszy?
-Moglibyśmy wszyscy
razem? I tak żaden z nas nie był przy całym zdarzeniu- powiedział Onew. Jego
nie było przy tym w ogóle, Key poszedł po niego, gdy dzwonił po karetkę.
-W takiej sytuacji
myślę, że możemy się na to zgodzić. Więc kto zechce mi powiedzieć, co zaszło?- Policjant
usiadł po drugiej stronie biurka kładąc ręce na odstającym brzuchu.
-Ehm, więc przed
zakończeniem imprezy Soo poprosiła mnie i Kim'a, żebyśmy pomogli jej znaleźć
brata...
Jonghyun powiedział wszystko,
co się stało. Głos trząsł mu się, gdy opisywał stan wizualny młodego.
Funkcjonariusz siedział cicho i słuchał. Od czasu do czasu zadawał krótkie,
rzeczowe pytania i notował coś na komputerze. Doszedł do momentu, w którym miał
zrzucić Yesung'a na ziemię. Policjant przerwał mu.
-Dobrze, teraz, co do
pobicia- odwrócił się w stronę Minho- jak do tego doszło? Zrzuciłeś go z
poszkodowanego i zacząłeś bić?
-Ale to nie ja go
pobiłem- powiedział.
-Proszę mnie nie
okłamywać. Wiemy, że doszło do pobicia. Lepiej przyznać się teraz. Jako jedyny
wyglądasz na takiego, który mógłby być odpowiedzialny za takie uszkodzenia
ciała- rzekł taksując Choi'ego spojrzeniem. Rzeczywiście, brunet był dobrze
zbudowany, szeroki i silny.
-Panie władzo, to ja pobiłem Yesung'a-
powiedział po chwili Jonghyun.
-Proszę sobie ze mnie nie robić żartów Panie...Kim.
-On nie żartuję,
byłem świadkiem tego jak zrzucił oskarżonego z naszego przyjaciela. Ściągałem
go siłą, bo mógł jeszcze bardziej skrzywdzić Yesung'a. - Powiedział Key lekko
się bulwersując. Co z tego, że
Minho jest wyższy? Mają tyle samo siły! No dobra, może Minuś ma więcej, ale mój
Jong’i też potrafi się bić i zaraz skopie Ci ten tłusty tyłek Ty
podrzędny policjanciku!! Kibum
wpatrywał się zawzięcie w ''policjancika''.
-Rozumiem, w napadach
adrenaliny każdy jest w stanie zrobić coś takiego- powiedział, jakby
usprawiedliwiając samego siebie. Mina Key'a stężała. Co on sobie wyobraża, pulpet jeden!
- W takim razie, panie
Kim, proszę mi powiedzieć...Działał Pan w afekcie, prawda? Nie panował Pan nad
sobą?- Spytał patrząc mu się w oczy.
-Tak- powiedział
sucho. Jak on mógł tak pomyśleć?!
Że niby jak nie dałbym rady? Że mam za mało siły? Może nie wyglądam tak jak
Minho, ale jestem równie silny!
-Działał Pan w
obronie osoby trzeciej, swojego przyjaciela?
-Tak- kolejna sucha i
krótka odpowiedź. Jego ego zostało urażone.
-Zdaje Pan sobie sprawę,
że to przekraczało obronę?
-Tak.
-W takim razie proszę
tylko podpisać wniosek złożenia pozwu do sądu o dokonanie gwałtu i to by było
na tyle. Sprawę przejmuje sąd okręgowy, więc mogę już wam podziękować- rzekł
policjant, wstał i otworzył drzwi. Chłopcy szybko stamtąd wyszli. Małe, ciasne
pomieszczenie nie kojarzyło im się zbyt dobrze. Gdy tylko wsiedli do samochodu
Onew zadzwonił do recepcji poinformować, że będą za 20 min odebrać pacjenta.
Pani przekazała tę wiadomość doktorowi i poszli przygotować sprzęt. Gdy
dojechali na miejsce Taemin leżał już w karetce gotowy do powrotu do domu.
Łóżko oraz potrzebną aparaturę szybko przeniesiono do samochodu SHINee. Do domu
jechali 30 minut, karetka ciągle za nimi podążała nie znając dokładnej drogi.
Na miejscu sanitariusze wnieśli szpitalne łóżko na górę i razem z
aparaturą rozstawili przy oknie. Chwilę później wnieśli na noszach Taemin'a.
Chłopak poczuł błogi spokój, znów będąc w domu. Szpital wywierał na nim dziwne
uczucie. Wszystko białe, sterylne, zimne. Aż człowiek miał ochotę zamknąć się w
sobie, usiąść po turecku i bujać w przód i w tył. W swoim pokoju Maknae poczuł
się lekko odprężony, co było na prawdę miłym uczuciem. W szpitalu ciągle był
spięty. Czuł się osamotniony, nikt nie mógł go odwiedzać. Ostatni raz widział
się z przyjaciółmi...Cholera! Kiedy to było? Urodziny były 17. 18, byłem
cały dzień w szpitalu. Następnego dnia...Czyli dzisiaj! Dzisiaj jest 19! Nie
widziałem ich niecałe 2 dni a tak się za nimi stęskniłem!!Pielęgniarze
przełożyli go z noszy do łóżko, poprawili poduszkę, nakryli kołdrą, podłączyli
do aparatury, dali kroplówkę i wyszli. Karetka odjechała. W końcu zostali sami
w domu. Młody czekał, aż reszta wejdzie do niego do pokoju, ale się zawiódł.
Słyszał z dołu odgłosy rozmowy, brzęk talerzy, krzyk Jonghyun'a i tłuczone
szkło. Opadł na poduszki. Tęsknił za nimi tak bardzo, a oni przejmowali się
teraz jakimś durnym posiłkiem! Nie doczekanie!! Obrażony obrócił się tyłem do
drzwi patrząc na ludzi bawiących się w parku. Jakaś para siedziała na ławce
trzymając się za ręce. Chłopak objął dziewczynę ramieniem i pocałował w czoło.
Ona uśmiechnęła się i oparła głowę o jego bark. Coś boleśnie zakuło w sercu
naszego pacjenta na ten widok. Łza wślizgnęła się pod powiekę, gdy kolejny raz
przypomniał sobie tamtą noc. Znów posmutniał. Nakrył się kołdrą po uszy i
zamknął oczy. Znów w głowie pojawił się ten obraz. Znów czuł się tak
samo. Odarty z szacunku, jakiejkolwiek dumy. Jego pierwszy raz został mu tak
brutalnie odebrany. Pocieszał się tym, że nie jest dziewczyną, więc nie może
zajść w ciążę. Tego by mu jeszcze brakowało. Dziecka z gwałtu. Przewrócił się
na brzuch. Te wszystkie
rurki są wkurzające!! Co oni mi przypięli do palca!! Czy to gówno może przestać
pikać??!! A nie, to mierzy mój puls! Ale, w sumie...Lepiej, żeby przestało
pikać...Młody był cholernie zdołowany. Myślał, że powrót do domu
uszczęśliwi go, że tutaj poczuje się lepiej. Ale to było tylko chwilowe. Znów
pamięcią był w zielonym pokoju, znów leżał nagi na łóżku...Kilka łez spłynęło
na poduszkę. To nie tak miało być!! W domu miałem być szczęśliwy. Czemu nie
jest tak jak kiedyś? Przytulił
się do kołdry łykając łzy. Usłyszał kroki na schodach. Usiadł na łóżku
czekając, aż ktoś wejdzie do pokoju. Ale tak się nie stało. Ów osoba wyminęła
pokój i otworzyła drzwi obok. To
Minho. Ale czemu do mnie nie wszedł? Może go zawołać?!
-Minho! Minho, chodź
do mnie na chwilę!- Cisza. Nikt nie odpowiedział na jego wołanie. Spróbował
znowu, tym razem trochę głośniej. Usłyszał trzaski drzwiczek od szafki i drzwi
od pokoju. Choi wpadł do niego do pokoju i zatrzymał się dopiero przy łóżku.
-Co się stało?-
Zapytał lekko dysząc.
-Jaa... Nic się nie
stało, po prostu chciałem, żeby ktoś ze mną posiedział, bo nawet do mnie nie
przyszliście- odparł spuszczając głowę. Minho jęknął przeciągle. Już myślał, że
stało się coś poważnego. Na szczęście wszystko było dobrze. Uff!
-Oj Taemin, głowa do
góry. Przepraszam, że do Ciebie nie przyszliśmy, ale dzisiaj przyjeżdża
pielęgniarka, która będzie się Tobą zajmowała przez najbliższy tydzień i musimy
posprzątać, zrobić coś do jedzenia. Muszę jeszcze wynieść ubrania od siebie z
pokoju do Key'a, żeby miała pokój dla siebie, a chłopacy męczą się w kuchni. Na
prawdę chcielibyśmy do Ciebie teraz przyjść, bo. Stęskniliśmy się za Tobą i to
bardzo. Martwiliśmy się jak byłeś w szpitalu. Dzisiaj będzie moja pierwsza noc
odkąd spokojnie zasnę.- Ostatnie zdanie Minho prawie wyszeptał. Miał łzy w
oczach.
-Min, czemu płaczesz?
Przecież jestem cały i zdrowy. Nie masz powodu do tego.
-Minek, to łzy
szczęścia. W końcu jesteśmy w komplecie. Na prawdę brakowało nam Ciebie w domu.
Wybacz mi, ale mam jeszcze dużo ubrań do przeniesienia. Muszę zmienić pościel i
w ogóle ogarnąć tam. Jak któryś z chłopaków będzie wolny to od razu do Ciebie
zajrzy, okey?- Spytał Choi lekko się uśmiechając.
Maknae pokiwał
twierdząco głową. Brunet poklepał go lekko po ramieniu i wyszedł. I znów
chłopak został sam. Nie lubił tego. Wszystko wtedy wracało. Spojrzał na
zegarek. Była chwilę po 16. Wieczorem przyjdzie ta pielęgniarka. Biedny Minho. Odstąpi jej pokój,
żeby mogła się mną opiekować i będzie spał u Kim'ów.
Chłopak osunął się na
poduszkę ponownie. Był lekko senny. Gdy zamknął oczy zasnął pierwszy raz od 2
dni.
¤¤¤
Onew z Key uwijali
się jak w ukropie. Chcieli przygotować przepyszną kolację, bo przecież pacjent
musi się dobrze odżywiać. Sałatka warzywna stała już w lodówce. Teraz gotowali
zupę cebulową. Gdy Minho posprzątał pokój poszedł im pomóc. Rozstawił talerze,
sztućce, serwetki. Chłopacy zrobili dla nich pysznego kurczaka w curry z ryżem.
Teraz czekali tylko na ich dzisiejszego gościa. Key wziął sałatkę, Onew
miseczkę zupy, z Minho gorącą herbatę. Jonghyun został jeszcze w kuchni, żeby
pozmywać. Trójka chłopaków poszła na górę. Młody spał zwinięty w łóżku w
pozycji embrionalnej kurczowo ściskając kołdrę i nie kontrolowanie drżąc.
Odstawili kolacje na biurko i podbiegli do niego. Kardiograf pikał dość szybko.
Key złapał go za ramię i lekko potrząsnął. Nic. Potrząsnął mocnej. Chłopak
zaczął wyrywać się i coś jęczeć. Onew przycisnął rękę do jego czoła.
Chłopak trochę się uspokoił, ale dalej się trząsł. Lider łagodnie pogładził go
po twarzy w czasie, gdy Key dalej lekko trząsł jego ramieniem. Chłopak otworzył
oczy i gwałtownie usiadł. Na twarzy pojawiły się kropelki potu, a w oczach
strach. Spojrzał przed siebie. Minho stał w nogach jego łóżka. Maknae niewiele
myśląc klęknął i przytulił się do bruneta. Choi, trochę zdziwiony jego
zachowaniem, delikatnie go uścisnął i pogładził po plecach. Młody zaczął się
uspokajać. Nikt nie zwrócił uwagi na herbatę, którą blondyn wywrócił. Kapała
teraz z blatu biurka. Minho ciągle głaskał go po plecach i głowie szepcząc do
ucha, że to był tylko sen, że już jest w domu i nic mu nie grozi. Chłopak
oddychał już miarowo. Kardiograf uspokoił się i pikał w odpowiednim tempie.
Stojak z kroplówką nieznacznie się przesunął i oparł o krawędź łóżka. Raper
odsunął od siebie chłopaka i kazał mu się położyć.
-Ale zostaniecie,
prawda?- Zapytał zlękniony kładąc się pod kołdrę.
-Oczywiście, że
zostaniemy. Czemu się tak rzucałeś?- Zapytał Key patrząc łagodnie.
-Śniło mi się TO-
szepnął akcentując ostatnie słowo. Patrzył się na swoje palce nerwowo bawiące
się pościelą. -W szpitalu raz zasnąłem, ale obudziłem się, bo...Wciąż mam tamtą
noc przed oczami. Nie ważne czy śpię czy nie. Widzę jego twarz, czuję to
wszystko ponownie. Boję się tego...- Szepnął cicho. Chłopacy patrzyli się na
niego. Martwili się i to bardzo. Młody był w nie najlepszym stanie psychicznym.
Na ból fizyczny nie narzekał. Ale to akurat dałoby się szybko załagodzić. Stali
w milczeniu nie wiedząc, co mają zrobić. Tae westchnął i sięgnął po zupę. Był
strasznie głodny. Przynajmniej
ma apetyt. Mam nadzieję, że mu zasmakuje.
Key złapał za łyżkę,
żeby go nakarmić. Mini uśmiechnął się pobłażliwie.
-Ręce mam sprawne,
poradzę sobie- powiedział delikatnie się uśmiechając. Key zaczerwienił
się i przeprosił. Atmosfera trochę się rozluźniła. Młody posłusznie zajadł wszystko,
co mu przyniesiono. Jego towarzysze usiedli koło niego na krzesłach i
rozmawiali. Powiedzieli mu, że o 19 przyjdzie pielęgniarka, które będzie się
nim opiekować przez tydzień. O tym, że byli na przesłuchaniu, złożyli wniosek
do sądu.
-A...Pamiętam, że on
leżał pobity. Minho...Nie musiałeś tego robić, teraz on może wytoczyć Tobie
sprawę. Nie chce, żebyś miał nie przyjemności z tego powodu. Pobiłeś go do nie
przytomności- powiedział Maknae. Znów to samo! To nie ja go pobiłem! Na
prawdę wyglądam na takiego?
-To ja go pobiłem!-
Zbulwersował się Jonghyun. Ty
też we mnie nie wierzysz?? Nikt we mnie nie wierzy! Nikt mnie nie kocha! Jestem
takie samotny...- Czemu kolejny raz myślą, że to Minho?
-To Ty? Jong’i, ja...Nie
wiem, co powiedzieć...Dziękuję Ci. Gdyby nie Ty, nie wiem jak by to się
skończyło. Dziękuję.- Jego głos był ledwie słyszalny, łzy ciekły po policzkach.
Jong uśmiechnął się i przytulił chłopaka. Ten lekko wzdrygnął się, ale po
chwili odwzajemnił uścisk.
-Teraz jesteś z nami,
już Cię nie opuścimy. Nikt Cię nie skrzywdzi.
-Dziękuję Jong’i.
Ja mu dam ''Jong’i''!
Jong’uś jest MÓJ!!
-Musimy zejść na dół
przywitać pielęgniarkę, bo powinna zaraz być. Leź spokojnie, chwilę z nią porozmawiamy
i przyjdziemy tu z nią- powiedział Key uśmiechając się promiennie. Gdy
byli przy drzwiach Taemin zapytał:
-Minho...Możesz mi
pomóc...Chcę iść do toalety. Chyba wypiłem za dużo herbaty- powiedział
delikatnie się rumieniąc. Taki duży a tak się czerwieni jak chce iść siku pomyślał Minho.
-Jasne. Zaraz do was
przyjdę- powiedział do reszty. Onew i Kim'owie poszli na dół. Minho podszedł do
młodego, ściągnął kołdrę i wyciągnął do niego rękę. Chłopa spuścił nogi
na dół i stanął. Minho objął go asekuracyjnie i pomógł wyjść z pokoju. Łazienka
była na wprost. Otworzył drzwi i wprowadził Tae. Puścił go.
-Mógłbyś...Wyjść?
-A jak coś Ci się
stanie? Chyba lepiej będzie jak będę w pobliżu.
-Ale to...Krępujące-
szepnął znów się czerwieniąc. Choi zaśmiał się cicho.
-Dla Twoje
bezpieczeństwa muszę zostać.
-Możesz się odwrócić?-
Chłopak nerwowo memłał skraj koszulki. Minho znów zaśmiał się, ale odwrócił się
i zaczął kontemplować strukturę drewnianych drzwi. Teamin zrobił, co miał
zrobić i umył ręce.
-Już mogę się
odwrócić?
-Mhm, już skończyłem.
-Rzeczywiście.
Wybacz, ale byłem zajęty studiowaniem struktury drzwi- powiedział lekko się
uśmiechając. Objął chłopaka i wrócili do pokoju. Na dole słychać było radosną
rozmowę i brzęk łyżeczek. Minho usiadł koło Tae na łóżku. Chwilę potem drzwi
otworzyły się i do środka weszła pielęgniarka.
-Witam was chłopcy-
powiedziała uśmiechając się. Miała na oko 35 lat.
-Dzień dobry. Bardzo
się cieszymy, że zgodziła się Pani na opiekę nad naszym przyjacielem.
-Nie ma sprawy, Onew
już mi wszystko powiedział. Ty to zapewne Minho, a nasz pacjent to Taemin.
Nazywam się Yuri, mówcie mi po imieniu.
-Interesujące imię-
stwierdził Młody wesoło się uśmiechając.
-Widzę, że pacjentowi
dopisuje humor, to wybornie. Nie będziemy się nudzić.- Powiedziała zadowolona.-
W takim razie pójdę się rozpakować. Mam pokój po prawej stronie, tak?
Minho kiwnął głową.
Kobieta wyszła z pokoju.
-Całkiem wesoła i
milutka- powiedział Teamin- chyba nie będzie z nią problemu. Wystarczy, że ja
sprawiam wam tyle kłopotów. Specjalną dieta, więcej gotowania, przynoszenie mi
posiłków. Nawet do toalety nie mogę sam iść. A na dodatek odstąpiłeś jej swój
pokój. Przez mnie macie tylko więcej niewygody i masę obowiązków.
-Taemin, nawet tak
nie myśl. Cieszymy się, że jesteś już w domu i zrobimy wszystko, żebyś jak
najszybciej wrócił do zdrowia, tylko to się teraz liczy. Wiesz, że Onew lubi
gotować. Nowe dania to nowe wyzwania. Facet
jest teraz w swoim prywatnym kuchennym niebie. Mi nic się nie stanie jak przez
tydzień prześpię się u Key i Jong'a. Będzie wesoło. A Ty będziesz miał fachową
opiekę- powiedział Minho uśmiechając się na pocieszenie. Maknae nie był za
bardzo przekonany, co do tego.
-Na prawdę macie
przeze mnie tyle kłopotów i w ogóle. Mniej wolnego czasu. Wszystko przeze mnie-
powiedział płaczliwie. Rozkleił się już całkowicie. Minho przysunął się bliżej
i objął go ramieniem.
-Cii, nie płacz. Nie
sprawiasz nam kłopotów. Takie już jest życie. Nie obwiniaj się za to. Poza tym,
to Ty jesteś tym pokrzywdzonym, nie my. No już Minni, nie płacz- szepnął.
Chłopak pociągnął nosem i spojrzał się na niego.
-Przepraszam...Nie wiem,
co we mnie wstąpiło.- Rzekł- A mógłbyś...Przytulić mnie? W szpitalu ciągle
byłem sam. A jak tak jest to od razu myślę o tym wszystkim.- Szepnął. Brunet
przysunął się jeszcze bliżej i mocno go przytulił. Młody położył mu brodę na
ramieniu. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Minuś szybko odsunął się od
niego jakby robili coś zakazanego.
-Proszę- powiedział
Tae. Pielęgniarka weszła do środka trzymając w ręce rękawiczki i tubkę żelu.
-Czas zacząć
leczenie. Muszę Cię posmarować.